- Opublikowano:
- Wyświetlono: 21437
Otwarcie M.G. Burger z Magdą Gessler
Wczoraj odbyło się oficjalne otwarcie restauracji M.G. Burger. Z tej okazji Wągrowiec odwiedziła Magda Gessler.
Materiał wideo z otwarcia M.G. Burger w Wągrowcu |
Magda Gessler przyjechała do Wągrowca białą limuzyną w asyście motocyklistów firmy ochroniarskiej Hunters i policji.
Jak na prawdziwą celebrytkę przystało, nie obyło się bez spóźnienia. Zaproszeni goście nie mogli jednak narzekać. W trakcie oczekiwania właściciel wągrowieckiej restauracji Marek Szumlicz serwował darmowe burgery, kanapki, a nawet szampana i drinki. Nie zabrakło też akcentu muzycznego, na saksofonie przygrywał Chris Maliński – Sax in the City.
Na otwarciu pojawił się też burmistrz Krzysztof Poszwa, jednak ze względu na opóźnienie i inne obowiązki nie mógł czekać na przyjazd najsłynniejszej restauratorki. Magda Gessler zaprosiła burmistrza Krzysztofa Poszwę do wałeckiego "Blue Moon" na uroczysty obiad, to właśnie w Wałczu kręcony jest kolejny odcinek "Kuchennych rewolucji".
To już trzecia restauracja M.G. Burger w Wielkopolsce. Dwie pierwsze otwarto w Pile i Trzciance, teraz nadszedł czas na Wągrowiec.
Filozofią M.G. Burger jest połączenie polskiej wołowiny z odpowiednim pieczywem i warzywami oraz ich bezwzględną świeżością i jakością. Tylko połączenie idealnych składników pozwala stworzyć doskonałego burgera.
Komentarze
Tłumów tam nie widać nadal...natomiast w innym serwującym burgery lokalu musieliśmy czekać na wolny stolik. Było czekać. PYCHA!
Weż się ogarnij. Jak mogą być pyszne jakieś burgery? Chocby nie wiadomo jak byłyby zrobione to kompletny szut i tłuste miesne obrzydliwstwo
I wonder how so much attempt you put to create this
kind of great informative web site.
My web-site: Paul Ponna training - https://www.f6s.com/paulponna: https://www.f6s.com/paulponna,
Czytam to forum i widzę że MG to bardzo specyficzne miejsce. Klient ma przynieść pieniądze i MA BYĆ ZADOWOLONY! Jeżeli tak nie jest, to zostaje zbesztany w tym lokalu lub na forum :-D Ewentualnie wyzwany od pajaców przez (prawdopodobnie) znajomków właściciela. Zabawne. Naprawdę. Nie wybieram się w to "zabawne" miejsce.
Rarytas powiadasz... Hmmm, widziałem tu już opinie w których ludzie nie przebierali w słowach o tych "burgerach". Najbardziej rozbawiło mnie porównanie do końskich kopyt
Sama tu pajacujesz kobieto Najpierw sama się rzucasz, a potem dziwisz się, że ktoś po tobie jedzie... Idź sobie tam ile razy chcesz. Tylko wspomnę, że otrzymałem od nich maila w którym przyznali mi rację i przeprosili... To chyba wystarczy Naprawdę, zamiast tracić czas na pisanie tych bzdur poszłabyś lepić te burgery bo tam już ludzie czekają
WLASNIE!!! DLA MALOMIASTECZKOWYCH TO ZA DUZY RARYTAS I TEMU NIE DOCENIAJA!!!!
Poszedłbyś lepiej po rozum do głowy człowieku. Czy fakt, że wyjechałem za granicę w poszukiwaniu lepszej przyszłości dla mojej rodziny czyni ze mnie wroga Polski? Tak ciebie to boli, że nie wybrałem biedy i bezrobocia? Czy ja robię z siebie kogoś lepszego? Nie. Opisałem tylko swoje wrażenia po okropnej wizycie w restauracji i tyle. Nie sądziłem, że to jest niemile widziane by ktoś przedstawił swój punkt widzenia...
Tak, pracowałem na zmywaku... Tak, musiałem wyjechać bo w Polsce nic nie miałem, ale napewno nie będziesz mnie oceniał bo po pierwsze mnie nie znasz a po drugie ja ciebie też nie oczerniam.
P.S. Cieszę się, że tobie tak się udało, że wyjeżdżać nie musiałeś. Wszystkiego najlepszego i pozdrowionka.
A ty idź w cholerę pajacu przemądrzały. Myslisz, że coś ciekawego napisałeś. Wyganiasz krajana za granicę, bo ośmielił sie skrytykować knajpę. Puknij się w czoło i w mur. Tak będzie najlepiej, moze ci rozum wróci
Od kiedy bycie kucharzem wiąże się z otwieraniem własnego biznesu? Może powiem inaczej... Co ma piernik do wiatraka?
W restauracji wołowina do burgerów powinna być przygotowywana do serwisu przed otwarciem restauracji. Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że każdy kotlet jest lepiony do zamówienia???
Przykro mi, ale wypisywaniem bzdur zajmujesz się tutaj ty.
Poczytaj trochę innych opinii to może zrozumiesz bo rozumiem, że tam pracujesz i bronisz się rękoma i nogami by roboty nie stracić, ale czekanie prawie godzinę na jedzenie (co by to nie było) to już gruba przesada.
Pozdrawiam
Widzę kolego, że bardzo się przejąłeś moim komentarzem. Tak się składa, że rzeczywiście pracowałem kilka lat temu na zmywaku w UK. Tam też zostałem kucharzem i uwierz mi, że świeżego burgera dobrej jakości można spokojnie przyrządzić w 10-15 minut. Radziłbym ci też, żeby gotowaniem u ciebie w domu zajął się ktoś inny, bo ty nie masz o tym pojęcia. Pozdrawiam
Chyba nie usiłujesz porównywać domowego, zdrowego jedzenia z byle jakim fast foodem?
To nie robili wam na "oczach" tych hamburgerów? A to "czterdzieści" minut jest już przysłowiowe, nawet gdy trwa 50 lub 60 minut :-D Nie polecam.
ogródek na ogół pusty...i ciekawe czy płaci za ten zajmowany pas chodnika.
Zamówienie złożyliśmy 15 minut po wejściu. Zamówiliśmy trzy burgery wołowe i jednego z grillowanym kurczakiem. Kelnerka odebrała zamówienie, zapisała wszystko na kartce, lecz dopiero po kilkunastu minutach nabiła zamówienie na kasę.
Co jakiś czas spoglądaliśmy do kuchni, gdzie widzieliśmy kelnerki stojące tyłem do sali oraz resztę personelu. Wszyscy bardziej byli zajęci rozmową niż pracą, a kelnerki jadły w przejściu. Po około czterdziestu minutach uznaliśmy, że to zbyt długo trwa i postanowiłem zapytać kelnerkę o nasze zamówienie. Usłyszałem, że mięso już się smaży, podobnie jak jajko na jednego z burgerów i że za chwilę będzie gotowe. Dwie minuty później dostaliśmy na stół pierwszego burgera, z grillowanym kurczakiem. Szczególnie zaskoczyły nas proporcje burgera, w którym ledwie widoczny był półcentymetrowej grubości kurczak schowany w ogromnej bułce.
Niestety na resztę burgerów przyszło nam czekać kolejne dziesięć minut. Mimo to nie narzekaliśmy
i wciąż mięliśmy ochotę tam zjeść. Niestety, po raz kolejny czekała nas niemiła niespodzianka. Wszystkie burgery, nie dość, że były przesmażone to na dodatek na stół dotarły już ledwie letnie. Dodatek w postaci frytek również nas zaskoczył, bo był to bardziej dodatek symboliczny (po pięć frytek na talerzu).
Byliśmy jednak tak głodni, że zdecydowaliśmy się zjeść to co otrzymaliśmy. Znajoma nie mogła nawet dokończyć kurczaka, gdyż był tak twardy, iż nie można go było do końca pokroić.
Po wszystkim postanowiłem porozmawiać o tym z kelnerką. Jej defensywna postawa i wyparcie zaszokowało mnie. Stwierdziła, że jeśli chcę to mogę pójść do kuchni i zapytać co się stało. Poczułem się tak, jakby czas cofnął się do lat 90-tych kiedy klient był traktowany jak zło konieczne. Powiedziałem pani, że pierwszy raz spotkałem się z tak dziwną reakcją, a bywałem już w restauracjach w różnych krajach Europy. W odpowiedzi usłyszałem, że pani nie rozumie dlaczego to ona miałaby zawsze „dostawać po du**e”... Zostawiłem to bez komentarza i wróciłem do stolika.
Po chwili jednak, postanowiłem pójść do kuchni i podzielić się naszymi doświadczeniami. Tam opisałem sytuację raz jeszcze. Spotkałem się z jeszcze większą barierą. Panie kucharki sprawiały wrażenie oburzonych. Powiedziały mi, że niestety, w momencie kiedy jest dużo klientów, czas oczekiwania czasem wydłuża się. W chwili wejścia do restauracji w środku zajęte były dwa stoliki, a na zewnątrz kolejne dwa (później okazało się, że jeden z nich zajmował właściciel). Wszyscy klienci zamówili przed naszym przyjściem. W związku z tym, uznałem że rozmowa z kimkolwiek jest zbędna i wróciłem do baru w celu zapłacenia rachunku.
Pragnę nadmienić, że od samego początku jedyne czego oczekiwałem to przeprosiny i odrobina zrozumienia. Nie liczyłem nawet na upust, pomimo iż jest to standardowa procedura w podobnych sytuacjach w innych krajach europejskich.
W pewnym momencie podszedł do mnie mężczyzna, który przedstawił się jako właściciel lokalu. Zapytał mnie o całe zajście. Powtórzyłem więc całą historię po raz kolejny. Reakcja tym razem mnie już nie zaskoczyła. Właściciel, podobnie jak cała reszta, twierdził że nic się nie stało oraz że on tam cały czas był i wie, że to nie trwało pięćdziesiąt minut. Zapytałem więc czy próbuje ze mnie zrobić idiotę próbując mi coś takiego wmówić skoro doskonale pamiętam, o której godzinie weszliśmy i złożyliśmy zamówienie. Wtedy stwierdził, że czas oczekiwania na jedzenie w jego restauracji to czterdzieści minut. Poza faktem, iż jest to kłamstwo, zaskoczył mnie fakt iż właściciel otwarcie twierdzi, że czterdzieści minut oczekiwania na burgery to coś normalnego. W odpowiedzi na te słowa powiedziałem tylko, że pracowałem przez sześć lat jako kucharz w restauracjach i gastro pubach w Londynie i wiem, że zaproponowany czas oczekiwania to skandal w momencie gdy lokal jest prawie pusty. Odpuściłem sobie kontynuowanie rozmowy, zapłaciłem i wyszliśmy.
Pdsumowując, jedzenie jest bardzo średniej jakości, porcje są bardzo małe, a żeby sprawić odwrotne wrażenie, całość ukryta jest w ogromnej bułce. Standard obsługi i podejście do klienta przypomina powrót do lat 90-tych, a podejście właściciela woła o pomstę do nieba.
Cytuję Marcin:
Wolałabym żeby je przygotowywały na grillu. Byłoby szybciej.
jak panie je przygotowują na naszych oczach.
A kelnerki w poniedziałek to super babki
Jak ktoś chce szybko to do Lidla na gotowego
i do mikrofali i podeszwa gotowa.
mieszkają specyficzni ludzie, którzy tylko komentują i życzą
źle tym, którzy chcą pracować i żeby powinęła mu się noga!
Tak zazdroszczą, liczą a nie wiedzą nic na temat
prowadzenia własnej działalności.
Małomiasteczkowość i zacofanie.
MG pewnie zapłacił a ci z dworca nie zapłacili. Reklama jest zCytuję Xyz:
Widocznie ci z dworca nie zapłacili...
Widać po plusach, że nie tylko ja doceniłem kuchnię "Jamajki" Tam jest zawsze tanio i smacznie !!! Gesler niech się schowa z tymi burgerami
Mów o sobie cymbale, a nie czepiasz się ludzi
W dope niech sobie te burgery wsadzi pani gesler i niech nie truje mieszkańców miasta, bo i tak za dużo juz u nas grubasów i smierci
Masz rację. Wszystko, co piszesz to prawda. Lud ciemny jest i głupi, niestety, a rządzą nami idioci w stylu pochwy !
A korzystałeś w Justynce z toalety? To miejsce świadczy o lokalu.
Mnie faszystowskie strony internetowe nie interesują.
Za tę kasę to np. w "Jamajce" zje się super obiadek z drugiego dania, a nie jakieś amerykańskiego pochodzenia, wypełniacze żołądka
Ty cepie kto tu jest mało miasteczkowy 21 zł to 5 euro za 3,5 euro kupuje w Monachium kebaba ty cepie a porównaj sobie zarobki burku
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.