- Opublikowano:
- Wyświetlono: 9744
Od stycznia czeka nas drożyzna w małych sklepach?
Jeśli procedowany obecnie zakaz handlu w niedziele rzeczywiście wejdzie w życie wraz z początkiem 2018 r., zakup produktów spożywczych pierwszej potrzeby będzie możliwy jedynie w małych osiedlowych sklepach. Czy ich właściciele wykorzystają brak konkurencji do podwyższenia cen?
Zarówno przesądzona już kwestia wzrostu od początku 2018 r. minimalnego wynagrodzenia z 2000 do 2100 zł miesięcznie oraz stawki godzinowej z 13 do 13,7 zł, jak i będąca obecnie w fazie prac sejmowych ustawa o zakazie handlu w niedziele, będą mieć wpływ na działalność małych sklepów – uważa Roman Przasnyski, Główny Analityk Gerda Broker.
Podwyższenie płacy minimalnej będzie najmocniej odczuwalne dla małych firm, w tym sklepów, gdzie średnie wynagrodzenie jest najniższe. To właśnie one, a nie duże przedsiębiorstwa, będą musiały przede wszystkim podwyższyć płace, a więc i ponieść wyższe koszty z tym związane. Należy się więc liczyć z tym, że ich właściciele będą bronili się przed skutkami tego zjawiska, podnosząc ceny.
Przy obecnych warunkach silnego wzrostu gospodarczego i dobrej sytuacji na rynku pracy, a więc rosnących dochodów, a także nasilającej się inflacji, przerzucenie wyższych kosztów na klientów sklepów nie będzie raczej stanowiło problemu. Tendencję wzrostu cen w małych sklepach w oczywisty sposób nasili wprowadzenie ograniczeń handlu w niedziele, szczególnie w pierwszym okresie obowiązywania nowych zasad. Wyeliminowanie możliwości dokonywania zakupów w dużych sklepach w niedziele skieruje w te dni klientów do małych placówek — prowadzonych przez właścicieli lub wyjętych spod zakazu poprzez wyjątki — które będą w stanie ich obsłużyć. Każde, nawet czasowe ograniczenie dostępności jakichkolwiek dóbr czy usług, przy jednoczesnym dużym popycie, z którym obecnie z pewnością mamy do czynienia, będzie okazją do podwyższenia cen, z której indywidualni handlowcy nie omieszkają skorzystać – mówi Roman Przasnyski.
Ryzyka związane z wprowadzeniem zakazu w niedziele są coraz mocniej dostrzegane również przez samo społeczeństwo. Pokazują to, chociażby wyniki najnowszego badanie Kantar TNS – 76 proc. badanych nie chce zamykania sklepów w niedziele, natomiast popiera propozycję zagwarantowania pracownikom co najmniej dwóch wolnych niedziel w miesiącu bez konieczności wprowadzania zakazu handlu. Takie rozwiązanie zaproponowała już w czerwcu polska branża handlowa (reprezentowana m.in. przez PRCH, PIH, POHiD, FPH oraz Lewiatan). Obecnie również Krajowa Izba Gospodarcza zwraca uwagę, że ograniczenie handlu w niedzielę powinno zawierać rozwiązania korzystne dla pracowników wszystkich branż, bez faworyzowania lub pomijania wybranych grup zawodowych.
Jednym z takich rozwiązań jest zagwarantowanie pracownikom wszystkich branż dwóch wolnych niedziel w miesiącu, zamiast całkowitego zakazu. To rozwiązanie zadowalałoby zarówno pracowników, pracodawców, jak i klientów, z których wielu ceni sobie możliwość robienia zakupów w niedzielę – uważa Andrzej Arendarski, prezes Krajowej Izby Gospodarczej.
Danuta Cabaj
Komentarze
Naiwni dalej wierzą, że najtaniej jest tam. Wystarczy uważnie czytać gazetki i odwiedzać wszystkie sklepy, a można zrobić zakupy taniej niż w sklepie, w którym większość towaru jest porozrzucana w koszach (zwłaszcza produkty niespożywcze).
Hmm no jakoś robie tam codzienne zakupy i nie uważam aby były takie wygórowane ceny,moim zdaniem jest taniej jak we wszystkich marketach...No i kupuję to co potrzebuję,nie osaczają mnie żadne "niby" promocje i okazje marketowe na które każdy daje się nabierać
Jak z pizdą leżysz cały tydzień przed TV to sobie robisz zakupy w piątek. Ja robię w niedzielę bo cały tydzień tyram.
Zrobisz zakupy w piątek i sobotę. Proste.
Przepraszam, czy zatrudnianie jest w ciemno i pracownik poznaje swoje wynagrodzenie po przepracowanym miesiącu czy zna je w momencie podpisywania umowy?
Skoro zna je w momencie podpisania umowy i się godzi to niech nie narzeka.
Oczywiście, że pensje są za małe, ale póki znajdują się chętni do pracy to dużo się nie zmieni.
Dla mnie sprawa prosta: nie pasuje mi kasa to nie biorę takiej roboty. A jak biorę to nie gderam później.
To samo jest z cenami: póki są klienci póty cena nie jest na tyle duża, żeby miała być zmniejszona. Jak coś za drogie - nie kupować. Przeterminuje się, sklep poniesie straty to albo towar już się nie pojawi albo kolejne ceny będą lepsze.
Nie ma nigdzie przymusu do kupowania w drogich cenach lub do brania kiepsko płatnej pracy.
Na Reja również.
A na Jeżyka jest inaczej?
Nowe, bo kto za takie pieniądze będzie się wyrabiał.
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.