- Opublikowano:
- Wyświetlono: 10266
Irena Woźniak wygrała proces z burmistrzem
Irena Woźniak, była kierowniczka MOPS w Wągrowcu, po ponad dwóch latach procesu wygrała z burmistrzem Krzysztofem Poszwą sprawę dotyczącą jej zwolnienia. Miasto zapłaci odszkodowanie i pokryje wszystkie koszty, łącznie będzie to ponad 20 tysięcy złotych.
18 marca 2015 roku burmistrz Poszwa zwolnił Irenę Woźniak, kierownika MOPS w Wągrowcu, jak poinformował wtedy na stronie Urzędu Miejskiego, zwolnił, bo stracił zaufanie.
- Kierownik Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej została zwolniona za wypowiedzeniem umowy o pracę przez pracodawcę z zachowaniem 3-miesięcznego okresu wypowiedzenia, który upłynie 30 czerwca 2015 r., z powodu utraty zaufania pracodawcy — tłumaczył swoją decyzję Krzysztof Poszwa.
Po otrzymaniu wypowiedzenia Irena Woźniak postanowiła skierować pozew do sądu pracy, ponieważ nie zgadzała się z decyzją burmistrza.
Pozew przygotowała Sylwia Zaręba, radca prawny z Poznania. Proces trwał ponad dwa lata, ostatecznie Sąd Okręgowy w Poznaniu uznał, że wypowiedzenie umowy o pracę kierowniczce MOPS było nieuzasadnione.
W uzasadnieniu Sądu Okręgowego czytamy:
W świetle materiału dowodowego zgromadzonego w sprawie nie sposób stwierdzić, że stan niemożności porozumienia się powódki i burmistrza wynikał ze strony powódki. Nie sposób nawet uznać, aby powódka przejawiała dezaprobatę dla planów burmistrza, a tym bardziej, aby przełożyła się ona na wykonywanie obowiązków pracowniczych. Powódka przedstawiła jedynie swoje spostrzeżenia co do trudności w realizacji planów i możliwe rozwiązania, oczekując prawdopodobnie konstruktywnej rozmowy i wypracowania sposobów ich rozwiązania. Tymczasem to zachowanie burmistrza należałoby ocenić jako nieprofesjonalne, bowiem odebrał uwagi powódki jako osobistą urazę i stwierdził, iż utracił do niej zaufanie.
Wiąże się to ze stwierdzeniem braku entuzjazmu po stronie powódki. Pozwany w żaden sposób nie wykazał, aby doszło do publicznego kwestionowania decyzji burmistrza, a tym bardziej w sposób obraźliwy, przy czym brak entuzjazmu sam w sobie – nawet gdyby faktycznie występował – nie może uzasadniać utraty zaufania. To nie subiektywne odczucia decydują o zasadności wypowiedzenia umowy o pracę, a obiektywne przyczyny, w których świetle nie sposób byłoby kontynuować współpracy.
W niniejsze sprawie nie miała miejsca sytuacja, aby powódka nie wykonała polecenia pracodawcy. Wszak żaden termin na wykonanie któregokolwiek z nich jeszcze nie upłynął, bowiem pozwany wypowiedział powódce umowę o pracę.
Z pewnością postawa powódki nie może być oceniona jako naganna. W niniejszej sprawie nie może być nawet mowy o krytyce planu burmistrza. Powódka złożyła jedynie stosowne w swoim odczuciu wnioski i przedstawiła ich uzasadnienie. Wymaga podkreślenia, że nie jest ważne to, czy miała słuszność, a jedynie to, czy dopuściła się krytyki, a jeśli tak, to czy przekroczyła jej dopuszczalne ramy. Zasady współżycia społecznego i wymogi wobec piastowanego stanowiska wymagają od burmistrza, aby uwagi czy to krytyczne, czy po prostu sygnalizujące problem połączone z wnioskami rozpatrywał. Jeśli uzna, że nie są one trafne, powinien to uargumentować i wydać polecenie konkretnego postępowania. Jeśli zaś są one trafne, powinien wziąć je pod uwagę.
Wypowiedzenie umowy o pracę wskutek przedstawienia uwag należy w tym kontekście uznać co najmniej za niestosowne. Nie może ujść uwadze, że burmistrz nie przedstawił powódce konkretnych wytycznych co do tego, w jaki sposób ma umieścić sześciu dodatkowych pracowników w dotychczasowym budynku. Określił jedynie efekt, zaś drogę do niego miała opracować powódka. Podczas jej opracowywania napotkała wątpliwości, które przedstawiła w stosownym piśmie, z zachowaniem odpowiedniej formy, przedstawiając informacje i wnioski, w żadnym zaś wypadku inwektywy czy radykalne żądania. W ocenie sądu powódka kierowała się dobrem swoich pracowników i klientów MOPS – zwracała uwagę na kwestie bezpieczeństwa i higieny pracy, komfortu osób przebywających w budynku, racjonalnego podziału pracy w świetle nowej sytuacji. W jednym z pism procesowych pozwany wskazał, że powódka odmówiła wykonania polecenia na zasadzie „nie, bo nie”. W ocenie sądu jest to dalekie od prawdy. Powódka ani nie odmówiła wykonania polecenia, ani nie omieszkała przedstawić uzasadnienia swoich wniosków.
Nie jest prawdą, wbrew treści wypowiedzenia umowy o pracę, że powódka nie przedstawiła konkretnych propozycji – przedstawiła konkretne propozycje i konkretne wnioski, które burmistrz powinien był rozpatrzyć i podjąć odnośnie do nich decyzję (nie zaś odnośnie do kontynuowania współpracy z powódką, co okazuje się zbyt daleko idącym krokiem w rozpatrywaniu uwag podwładnych). Nie sposób także powiedzieć, że powódka lekceważąco potraktowała planowane zmiany, skoro przedstawiła swoje stanowisko i wątpliwości.
Sąd nie znajduje uzasadnienia, dlaczego burmistrz uznał zgłoszone projekty za wyraz lekceważenia. Nie jest żadnym argumentem, że burmistrz nie prosił powódki o wyrażanie swoich poglądów i ocen, bowiem każdy obywatel ma konstytucyjne zagwarantowane prawo do wypowiadania się, zaś jak już wyjaśniono pracownik w żadnej mierze nie jest go pozbawiony. Powódka nie dopuściła się krytyki publicznej ani w sposób obraźliwy, a jedynie wystosowała pismo.
Także druga z przyczyn wypowiedzenia nie znajduje usprawiedliwienia. Już prima facie zarzut braku aktualnego regulaminu wyklucza się z ze zdaniem ujętym na kolejnej stronie pisma „Postawione przed panią zadania zostały określone bardzo konkretnie i precyzyjnie, tj.: (…) opracowanie projektu Regulaminu Organizacyjnego MOPS i przedstawienie go do zatwierdzenia Burmistrzowi Miasta, termin: 15.05.2015 r. (…)”. Innymi słowy, burmistrz zarzucił powódce, że nie opracowała regulaminu, na którego opracowanie określony przez niego konkretnie i precyzyjnie termin jeszcze nie minął. Bez znaczenia pozostaje przy tym to, że powódka nie opracowała regulaminu od 2012 r. z przytoczonych niżej względów.
W ocenie sądu przyczyna braku regulaminu od 2012 r. stanowiła jedynie pretekst. O braku regulaminu burmistrz wiedział w styczniu lub na początku lutego i nie postanowił wtedy o wypowiedzeniu powódce umowy o pracę. Z pewnością wiedział o braku regulaminu w momencie wyznaczenia terminu na jego opracowanie i wyznaczył termin, a nie wypowiedział powódce umowy o pracę. Dopiero po odebraniu pisma powódki jako osobistej urazy, burmistrz postanowił w wypowiedzeniu przywołać i tę przyczynę, co w ocenie sądu przemawia za jej oceną jako nieuzasadniającej wypowiedzenia umowy.
W świetle twierdzeń powódki znajdujących oparcie w zeznaniach świadka Marka Sturmy burmistrz wiedział o braku regulaminu pod koniec stycznia lub na początku lutego, zaś Marek Sturma będący sekretarzem miasta powiedział powódce wówczas, że w związku z planowaną reorganizacją i przyjętym harmonogramem prac nie ma sensu opracowania regulaminu organizacyjnego przed ich wdrożeniem. Burmistrz wyznaczył powódce termin na opracowanie regulaminu oznaczony na 15 maja 2015 r. W konsekwencji należy uznać, że burmistrz zaakceptował fakt, że powódka od 2012 r. nie opracowała regulaminu organizacyjnego i gdyby w istocie to było przyczyną wypowiedzenia umowy, to oświadczenie o wypowiedzeniu złożyłby już bezpośrednio po powzięciu informacji o braku regulaminu. Z innej perspektywy, należy wskazać, że powódka została wprowadzona w błąd – wszak powiedziano jej, że termin na opracowanie regulaminu to 15 maja i nie ma sensu opracowywać go wcześniej, skoro już i tak nie został przez nią przygotowany od 2012 r.
W ocenie sądu niezłożenie przez burmistrza oświadczenia niezwłocznie po powzięciu wiadomości o braku regulaminu wyznaczenie terminu na jego sporządzenie i wyznaczenie innych zadań świadczy o tym, że brak regulaminu od 2012 r. nie był przyczyną wypowiedzenia umowy. Przyczyną tą była nieuzasadniona utrata zaufania i dopiero po wyrażeniu przez powódkę swojej opinii, burmistrz wypowiedział umowę o pracę, niejako przy okazji powołując jako uzasadnienie okoliczność braku regulaminu, który to brak wcześniej zaakceptował. Mimo że wypowiedzenie nie jest ograniczone terminem, przyczyna wypowiedzenia nie może być zlokalizowane zbyt daleko w czasie, aby nie utraciła waloru aktualności. Nie ulega wątpliwości, że powódka nie dopełniła swojego obowiązku. Nie to jednak kierowało burmistrzem, kiedy wypowiadał jej umowę o pracę i przyczyna ta nie była aktualna, skoro wyznaczono powódce termin na przygotowanie nowego regulaminu informując jednocześnie, że bezcelowe byłoby przygotowywanie regulaminu przed przeprowadzeniem reorganizacji.
Niedopuszczalna jest sytuacja, w której pracodawca najpierw umożliwia pracownikowi naprawienie swojego błędu, a następnie powołuje go wypowiadając umowę o pracę w istocie z innej przyczyny albo z innej strony – wprowadza pracownika w błąd, a następnie wykorzystuje to przeciwko pracownikowi.
Z uwagi na powyższe Sąd Okręgowy uznał wypowiedzenie umowy o pracę za nieuzasadnione.
Zgodnie z prawomocnym wyrokiem Sądu Okręgowego w Poznaniu, Urząd Miejski wypłaci teraz z publicznych pieniędzy odszkodowanie niesłusznie zwolnionej kierowniczce oraz pokryje koszty procesu i adwokata, łącznie będzie to kwota ponad 20 tysięcy złotych.
Komentarze
Gdyby dawali polecenia na piśmie, to żaden nie byłby już dawno szefem.Wydają polecenia ustnie i to najlepiej bez świadków, żeby wyszło, że to podwładny czegoś nie chce wykonać, a nie zawsze jest to realne zwłaszcza w budżetówce.Nie dość, że pensja minimalna, to żeby wykonać ich polecenia człowiek musi dokładać ze swojej prywatnej kieszeni.Niech dadzą na piśmie polecenia, bedzie to bardzo pomocne dla podwładnego.
Przełożeni rzadko wydają polecenia na piśmie. A szkoda. Wówczas w razie jakiś nieporozumień jest dowód. Prośba o pisemne wydanie polecenia, też może mieć swoje konsekwencje.Najlepiej kazać zrobić, a potem zwalić winę na podwładnego lub tłumacząc, że ja o niczym nie wiedziałem. A to powinna być norma w istotnych sprawach.
O tak.A każdy przełożony powinien wiedzieć, że jak podlizuch jego, był też podlizuchem poprzedniego przełożonego a potem go krytykował, to z obecnym bedzie tak samo.Tak już mają podlizuchy.Po trupach do swojego celu.
Ma prawo komentować i czynić uwagi jesli działania przełożonego godzą w imię innych pracowników, są niezgodne z ogólnie przyjętymi normami, z przekonaniami i wartościami podwładnego.Praca dla społeczeństwa to nie jest niewolnictwo.Dziś niektórzy przełożeni myślą, że jak juz nimi zostaną, to każdy bedzie im lizał nogi.Nie! To nie czasy niewolnictwa
Jesli za jego błędne decyzje maja płacić wszyscy mieszkańcy, to ten pan nie może sam podejmować żadnej decyzji, wiec dlaczego podejmuje?Moze ma doradców zlych, stare wygi którzy swoje osobiste animozje załatwiają przez niego?Tak jak wielu kierujących placówkami budżetowymi ma swoich przydupasów, którzy niszczą tych, których nie lubią, a powód nie lubienia może być bardzo prozaiczny.Dlatego faktycznie lepiej odsunąć starych zgorzkniałych podlizuchów od ekipy kierującej czymkolwiek i kimkolwiek.
A to tu mial być ten komentarz
Jak sie dajesz zwalniać niezgodnie z przepisami to twoj problem. Po to jest kodeks pracy zebys szefowowa nke traktowała cie jak śmiecia tylko pracownika.
Jak sie dajesz zwalniać niezgodnie z przepisami to twoj problem. Po to jest kodeks pracy zebys szefowowa nke traktowała cie jak śmiecia tylko pracownika.
Ja tylko nie śmiało przypomnę, że ten nasz burmistrz zanim został burmistrzem chciał założyć (nie wiem czy założył) związek zawodowy pracowników administracji, aby chronić urzędasów przed skutkami ewentualnych błędów. To taki chichot losu.
Łatwo się wydaje nie swoje pieniądze:
1. 20000zł dla pani Ireny
2. ileś tam na nowy kamień powstańczy
3.pseudo gazetka
4. pensja dla kolegi ze strychu (wiem już nie pracuje)
Po co mam czytać wyrok i jego uzasadnienie sędzia wydał głupi wyrok i w jakiś sposób musiał go uzasadnić proste. Tak samo artykuł, w który jest przestawiona tylko jedna strona konfliktu przecież nie od dziś wiadomo ze Portal WRC jest nastawiono przeciwko burmistrzowi. Jeżeli ten Portal jest taki obiektywny, dlaczego nie spytano burmistrza o swoje zdanie w tej sprawie.
Bardzo proszę nie obrażać prawników. Pan Poszwa powinien jeszcze długo się uczyć nie tylko w Staręzynie
Polskie prawo chroni naszego burmistrza i możecie go pocałować w ...... co chcecie.
Przeczytaj wyrok ze zrozumieniem
Przeczytaj ze zrozumieniem artykuł i uzasadnienie sądu.
Samorząd nie polega na tym, że jest nieomylny burmistrz a reszta ma drżeć przed cesarzem tylko na tym, że jest wymiana opinii i dialog. Krzysztof Poszwa ma problem z konsultacją spraw z ludźmi i to jest fakt powszechnie znany.
Właśnie mam wrażenie ze to jest folwark urzędników to burmistrz jest szefem.Urzędnicy co 4 lata powinni się bać że zostaną zwolnieni nie wyobrażam dobrej współpracy jeśli podwładny komentuje w jakiś sposób słowa swojego przełożonego.
Miasto to nie folwark.
Na portalu społecznościowym ma opisany na uczelni kierunek prawo ale nie znaczy ze jest prawnikiem
Jaki prawnik taki burmistrz który nie potrafi interpretować aktów prawnych i czytać ich ze zrozumieniem ha! ha! ha!
Niestety ale każdego szefa obowiązuje kodeks pracy i nawet w prywatnej firmie. Po to masz próbny okres pracy aby wiedzieć kogo zatrudniłes. A zwolnić możesz za porozumieniem stron albo dyscyplinarne. Jeśli postepujesz zgodnie z kodeksem pracy to nie jest łatwo zwolnić pracownika. A pracujac u prywaciaża każdy zwolniony zapewne godzi sie na porozumienie stron.
z jednej strony masz rację, ale należy rozróżnić firmę stricte prywatną, gdzie szef stanowi reguły z poszanowaniem prawa pracy a samorządem. Burmistrz też jest szefem, ale to nie do końca tak jest w praktyce. On jest na służbie, podobnie jak pracownicy budżetków, którymi zarządza. Oznacza to że wszyscy muszą wspólpracować na rzecz dobra wsppólnego, czyli nie zwalnia się tylko wspólpracuje się. Należy odchodzić od tego modelu, że jak "nasi" dochodzą do władzy to wywalają wszystkich innych. Administracja powinna byc względnie stałym elementem budżetówki a nie na zasadzie lubienia czy nie lubienia.
Czytając uzasadnienie sądu, dokładnie widać drogę współpracy Burmistrza z podwładnymi. Nie ma dyskusji, rozmowy tylko polecenie -wykonać.Dlatego tak wiele błędów występuje w zarządzaniu oświatą i innych jednostkach . Dla kierowników pozostaje możliwość odejścia lub bezmyślnego wykonywania poleceń. Gratulacje dla p. Woźniak za odwagę i cierpliwość w dążeniu do udowodnienia swojej niewinności.
Szkoda tylko że to pewnie tyle kosztowało stresu a ponadto szkoda że to miasto a nie burmistrz muszą wypłacać odszkodowanie.
Podatnicy zapłacą za negatywne decyzje burmistrza Poszwy.
W tym kontekście proszę o zwrócenie uwagi na sprawę szkoły nr 1, która została powołana w miejsce wygaszanego gimnazjum miejskiego.
Burmistrz utworzył szkołę nr 1, ale zezwolił tylko na przyjęcie pierwszaków z okrojonego rejonu, który kiedyś był o wiele większy kiedy działała tam szkoła podstawowa nr 6.
Mimo prawie stu chętnych rodziców którzy chcieli wpisać do nowej szkoły czwartoklasistów i dzieci do klas siódmych burmistrz kategorycznie odmawiał.
Odmawiał również możliwości aby z sp2 i sp4 przenieść dzieci. Podobno szerokie grono rodziców z tamtych szkół protestowało, ale tak na prawdę nie wykonano żadnego otwartego spotkania, nie rozmawiano na argumenty.
Skutek jest taki, że w sp2 i sp4 powstał "kocioł". Dwuzmianowość, nauka w salach w piwnicy lub przekształconych z innych pomieszczeń. Generalnie w sp2 i sp4 uczniów jest ponad miarę.
Zatem umyślne blokowanie szerszej rekrutacji do sp1 było faktem, a teraz burmistrz daje drugą siedzibę szkole nr 4 w pomieszczeniach szkoły nr 1. Przecież to jawna kpina i potwierdzenie od dawna powtarzanych obaw, że tutaj chodzi tylko o interes sp4 od początku, bowiem dyrekcja tej szkoły jest zaprzyjaźniona z burmistrzem.
Docelowo sp4 ma działać w dwóch budynkach, a dzieci z sp2 mają "uciekać" do szkoły gminnej, przez co z miasta odejdą dzieci do szkół gminnych. Niestety, ale za chwilę dotknie to również nauczycieli z gimnazjum, którzy zostają ze swoimi do końca a czeka ich jedna wielka niewiadoma. Nikt im nie mówi co dalej.
Poszkodowani są uczniowie, rodzice i nauczyciele za to szkoła nr 4 ma zyskać drugą siedzibę i mieć ponad normatywną liczbę uczniów jak na swoje możliwości.
Pod artykułem na WRC: Czwórka zajmie pomieszczenia w SP1
toczy się ożywiona dyskusja. Ponad 7500 wyświetleń i setki lajków.
W kontekście wygranej sprawy Pani Ireny zwracam uwagę, że burmistrz niestety podejmuje bardzo bardzo nietrafione decyzje, które później skutkują problemami.
Pomysł burmistrza na podstawówki jest skandalem na skalę kraju. Celowa blokada rekrutacji a potem przejmowanie przez sp4 szkoły nr 1.
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.