Awaria na trasie Poznań - Wągrowiec, wprowadzono komunikację zastępczą

Szczerze mówiąc, to na tej linii faktycznie są same utrudnienia. Uważam, że dobrze że był remont, ale został on zrobiony w sposób całkowicie bezmyślny. Ta linia to świetny przykład wyrzucania pieniędzy w błoto. Co to za nienormalny pomysł żeby budować na linii lokalnej LCS-y?! Po co była robiona ta głupia ,, komputeryzacja" całej trasy? To jest nie do pomyślenia i zawsze byłem przeciwny wprowadzaniu elektroniki na tej linii. Przykładowo w Niemczech nawet te bardzo ważne trasy kolejowe nie mają żadnych LCS-ów. Radzą sobie z tym w ten sposób, że modernizowane są tylko te najpotrzebniejsze elementy infrastruktury. Choć wydaje się to dziwne, ruch sterowany jest głównie przez semafory kształtowe! U nich ten system zdaje egzamin, tylko u nas jest chore podejście, że to ,, archaiczne i nieużyteczne" . No cóż. Za głupotę się płaci. Gdyby na linii do Wągrowca nie było ,, skomputeryzowania" , to ruch odbywałby się bezproblemowo. Jazda na sygnał zastępczy i po sprawie. Wiem to bo mój dziadek był maszynistą i mówił mi jak radzili sobie w razie jakichś utrudnień. A przez tą całą,, modernizację" zburzono nastawnie, wywalono semafory kształtowe, pozbyto się w wielu przypadkach dobrze działającej sygnalizacji na przejazdach i wiele innych absurdów. I do czego prowadzi ten pęd za nowoczesnością? Wyłącznie do marnowania pieniędzy i wielu innych przykrych konsekwencji. Nie jest to mądre działanie by linię lokalną szykować prawie jak magistralę - to tak jakby drogę powiatową robić na standardy autostrady. Proszę wybaczyć mi , że tyle się rozpisałem, ale ręce mi opadają jak pomyślę sobie co tu się wyprawia.

To nic nowego, że w zaledwie 3 godziny udało się odbyć podróż. Gdy nie ma awarii pociągi jadą ponad godzinę i kilkanaście minut. Pamiętam wiszące przed laty, jeszcze przed remontem, plakaty z napisem 60 minut. No i gdzie te 60 minut podróży? Chyba w marzeniach.

Jak nie popsute szynobusy to inne nieszczęścia. Zastanawiam się, po co w ogóle ta linia była remontowana. Ani elektrycznych pojemnych pociągów nie ma (tylko plastikowe za krótkie szynobusiki), jeden tor (podczas remontu mógł ktoś przyszłościowo ponyśleć i podciągnąć drugi tor aż po samą Bydgoszcz - były by pospieszne i ekspresy nad morze przy okazji), mijanek też tyle co kot napłakał (wystarczy gdziekolwiek opóźnienie i godziny odjazdów przyjazdów się sypią). Pomijając wszelkie inne awarie, wypadki i nieszczęścia, ta cała linia jest felerna. Żeby jeszcze chociaż byli konkurencyjni przewoźnicy na codzień, a tu wyboru nie ma...