- Opublikowano:
- Wyświetlono: 19442
Dziwne praktyki w Św. Wojciechu
Dnia 5 grudnia 2009 po moim powrocie do domu przed drzwiami zastałem dwie Panie, przedstawiły się jako osoby działające przy Parafii Św. Wojciecha w Wągrowcu, podobno miały upoważnienie ks. kanonika Andrzeja Rygielskiego, ale muszę przyznać nie sprawdzałem.
Owe Panie chodziły po mieszkaniach "z dobrą nowiną" - byłem zaskoczony. Wcześniej jadąc samochodem widziałem ministrantów na ulicy Kościuszki, domyśliłem się, że właśnie trwa kolęda.
Nie potrafię sobie wytłumaczyć po co osoby świeckie chodzą po domach w imieniu Parafii, skoro księża w tym samym czasie chodzą z kolędą. Zachowanie takie kojarzy mi się tylko z jednym wyznaniem - Świadkowie Jehowy.
Czy w Kościele naprawdę jest tak źle, że trzeba odwiedzać ludzi w domu? Wszystkie informacje, które ksiądz chce przekazać swoim wiernym powinien przekazywać z ambony podczas Mszy Świętej, a nie upoważniać osób świeckich do prywatnych odwiedzin.
Z przykrością muszę stwierdzić, że osoby te nie mają żadnego przygotowania teologicznego do prowadzenia rozmów na temat istnienia Boga, religii. Jedna z kobiet powiedziała, że Bóg jest, bo ona urodziła i wychowała dzieci, dla mnie to żaden argument. Rodziny ateistycznych też rodzą i wychowują dzieci.
Na sam koniec kobieta wyjęła Pismo Św. wręczając mi, abym otworzył w dowolnym miejscu i przeczytał kawałem na głos – pytanie po co?
Uważam, że religia jest sprawą indywidualną, nikt nie powinien ingerować w sfery duchowe, bo odwiedziny osób świeckich w takiej formie mogą przynieść efekt odwrotny od zamierzonego.
A co wy sądzicie na temat odwiedzania (nachodzenia) Waszych mieszkań przez takie osoby - czekam na komentarze...
Komentarze
Czy to może Jehowi?
Jak będę chciał iść do kościoła ,to drogę znam - nikt nie musi mnie nachodzić w domu.
Cytat: chciałem przyznać racje ;]
Cytat: Artykuł napisałem, aby pokazać problem, jak widać efekt osiągnięty, świadczy o tym Twój ostatni komentarz:
Cytat: Bulwersują mnie takie praktyki i właśnie dlatego to opisałem.
Można być tolerancyjnym albo i nie, ale do Religi nie sekt, a to jest właśnie sekta i zawsze, przynajmniej ja będę temu przeciwny i ludziom którzy przyjdą do mnie do domu z miejsca zamykam drzwi przed nosem dołączając przy tym słowa jakie za zwyczaj padają z braku opanowania u człowieka.
i.....już nie jestem i...choć uważam się za katolika i w swej ułomności staram sie być wierny Rzymowi to uważam, że Neo jest formą sekty!
a dlaczego?
Padają stwierdzenia, ze jest to ruch "arcykatolicki" - nie zgodziłbym sie z tym
Pierwsza kwestia to liturgia, która jest główną przyczyna "problemów" neo w Kosciele;
Neońska liturgia została opracowana przez Kiko (założyciel Drogi Neokatechumenlanej) w oparciu o świadectwa Kościoła starożytnego pomijając (a raczej próbując pomijać) tradycję Kościoła pomiędzy 317 rokiem a Soborem Watykańskim i inicjacja Drogi (początek lat 60-tych założył ją w madryckich barakach wśród ubogich), jest to zadziwiająca zbieżność choćby ze Świadkami Jechowy, którzy także periodyzują swoja historię od Chrystusa do 317 roku a następnie przeskakują do XIX wieku i "objawienia Russela" (mogłem przekręcić nazwisko) a więc zarzut negowania 1700 lat Tradycji Kościoła.
Neo na pozór jest wierne Papieżowi.. ale tylko w słowach i gestach.
w nauce i przepowiadaniu codziennym dominuje wykładania pisma zaproponowana przez Kiko wobec której nie ma żadnej dyskusji, katechiści podlegający mu muszą być nad wyraz posłuszni.
Natomiast im posłuszni są katechiści niższego szczebla i tak do samego dołu w parafii; z katechistami sie nie dyskutuje, ich się słucha! co więcej to katechista ma większy autorytet niż proboszcz danej parafii czy biskup, zwłaszcza ,gdy "prześladują" oni Drogę (bardzo często pojawia sie motyw prześladowania Drogi w katechezach przez hierarchów) dodam, ze katechista nie ma najczęściej żadnego przygotowania teologicznego, jest on jak "Mojżesz" który ma Ducha...
Neoni (pieszczotliwa nazwa uczestników Ruchu) czują się "wybrani", od drugiej katechezy inicjującej wspólnotę, mówi sie im, że są "solą" ale...sola soli, są solą Kościoła, wybranymi spośród katolików, którzy tak naprawdę są letnimi katolikami, niewiele wartymi bo... nie chodzą na Neo a tylko do kościoła w niedzielę albo "bawią sie w jakieś Oazy" (cyt. bardzo powszechne twierdzenie w Neo), członkowie Neo unikają wspólnych nabożeństw, spotkań z innymi parafianami, tworzą "Kościół w Kościele”
Neo jest przyczyną konfliktów w małżeństwie (moja żona kilka lat męczyła się z tym, że ja zrezygnowałem, mówiono jej, że
- demon mnie uprowadził i ma sie za mnie modlić,
- że ona musi trwać bym ja sie nawrócił"
- że jeżeli ona zrezygnuje to sobie już w życiu nie poradzi.
Dosłownie kilka dni temu "wyleczyła sie z tego" ostatecznie.
Pomógł jej spowiednik, ojciec Kapucyn...
oto garść gorącego komentarzu, osobistego...
z pozytywnych rzeczy, które cenie w Neo - otwarcie na dzieci, że jest tam mnóstwo rodzin wielodzietnych, to mi sie podoba.
Problemem Neo jest moim zdaniem brak kontroli ze strony osób duchownych, do Neo dopuszczani są ksieża , którzy sie podpisują dwiema rękami pod Neo i są zaangażowani bardzo mocno to...inni...muszą sie nawrócić
Pozdrawiam
Kobiety te maja upoważnienie kanonika Rygielskiego [widziałem], więc nie jest to prywatna inicjatywa tych kobiet, ale organizacji działającej przy Parafii za zgodą księdza proboszcza Rygielskiego skoro takie upoważnienie podpisał
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.