- Opublikowano:
- Wyświetlono: 2267
Starosta wągrowiecki spotkał się z sołtysami
Jutro obchodzimy szczególnie ważne święto zarówno dla samorządów, jak i lokalnych społeczności – Dzień Sołtysa. Dzisiaj starosta wągrowiecki Tomasz Kranc spotkał się z sołtysami z powiatu wągrowieckiego.
Sołtys to funkcja znana na polskiej wsi od wieków. To gospodarz i opiekun wsi, obdarzony zaufaniem mieszkańców, to lider i animator życia w danej miejscowości. Zajmując się na co dzień sprawami lokalnej społeczności, rozwiązuje problemy i dba o swoją "małą ojczyznę". To właśnie sołtys ma bezpośredni kontakt z ludźmi, to jemu mieszkańcy przekazują swoje pomysły, obawy i potrzeby związane z polepszeniem jakości życia w swojej wsi.
- Z okazji Dnia Sołtysa, imieniu samorządu Powiatu Wągrowieckiego życzę Państwu wszelkiej pomyślności, sukcesów i satysfakcji z pracy na rzecz lokalnego środowiska, współpracy pełnej wzajemnego zaufania i zrozumienia, zarówno z mieszkańcami, jak i władzami gminy — podkreślił na spotkaniu starosta wągrowiecki Tomasz Kranc, przekazując list okolicznościowy z życzeniami dla wszystkich sołtysów z naszego powiatu na ręce Leszka Łochowicza — Prezesa Powiatowego Stowarzyszenia Sołtysów Województwa Wielkopolskiego. Do życzeń dołączyła się Przewodnicząca Rady Powiatu Małgorzata Osuch.
Dzień Sołtysa nie był jedyną okazją do świętowania. Włodarz powiatu uhonorował pamiątkowym grawertonem Mariana Wituckiego — sołtysa Sarbi, który w tym roku obchodzi 30-lecie pełnienia funkcji sołtysa.
Komentarze
Minęło parę dni, europejscy deputowani wydmuchali nosy i zajęli się swoimi sprawami, jak to lobbyści, ale coś z tą Ukrainą trzeba było zrobić i to na szczeblu centralnym. Powstał jakże oryginalny pomysł, aby zwołać nieformalny szczyt UE i tym razem odbyło się to w Wersalu, żeby było elegancko. Przybili na miejsce liderzy UE całą noc jedli kawior, mule, policzki wołowe w sosie własnym i wreszcie wygłosili toast i popijając prawdziwym francuskim szampanem. Wypili za pomyślne debatowanie o debatowaniu i niemal natychmiast przyszedł kac. Niemcy, Francja i Holandia powiedziały, że to nie takie proste i może potrwać kilka lat, o ile w ogóle do czegoś dojdzie. Skąd taki sceptycyzm u niegdysiejszych wzruszonych? Z polityki oczywiście, tak się robi prawdziwą politykę i dla każdego, kto politykę rozumie było jasne, że żadnego wejścia Ukrainy do UE nie będzie. Pierwsze wstrzemięźliwe kraje nie mogą być żadną niespodzianką, ponieważ to są najwięksi producenci i beneficjenci programów rolnych. Ukraina ze swoimi czarnoziemami i przy dotacjach bezpośrednich mogłaby z reszty producentów uczynić bankrutów. Naturalnie może to robić i teraz, ale do tego potrzeba gospodarności, nie łapówkarstwa, póki co bardziej opłaca się kraść niż uprawiać, ale przy dotacjach w ułamku sekundy powstaną ukraińskie latyfundia pod kontrolą oligarchów.
Wiedzą to Niemcy, wiedzą Francuzi, boją się tego Holendrzy. A co robi Polska, która słynie z produktów rolnych i żywności na całym świecie? Najgłośniej się drze po Europie, aby w bezpośrednim sąsiedztwie ulokować nam gigantyczną konkurencję, przy której nie jesteśmy w stanie przetrwać, nie mówiąc o rywalizowaniu. Rozumiem, że Morawiecki, czy Kaczyński nie mogli zacytować felietonu Wielguckiego, ale przecież mogli się wzruszyć i potem zrobić dokładnie to, co zrobili Francuzi, Niemcy i Holendrzy. Dlaczego postąpili zupełnie inaczej? Odpowiedź padała tyle razy, że wstyd się powtarzać, jednak z drugiej strony ciągle trzeba być konsekwentnym w beznadziejnej próbie edukowania politycznych analfabetów. Nie mają pojęcia o polityce, a o polityce międzynarodowej przede wszystkim. Jakaś wada genetyczna, w dodatku wielopokoleniowa i to już chyba nawet nie chodzi o sławetne kompleksy, tylko o zwyczajną odporność na wiedzę. Tysiąc razy można powtarzać, że jak nie masz z czym, to się nie wychylaj i za każdym razem efekty jest ten sam – moralne zwycięstwo.
W interesie Polski leży, aby Ukraina była sobie dalej państwem niczyim, co zresztą jest nieuchronnym finałem obecnej zadymy. Stać z boku, płakać kiedy inni płaczą i wygłaszać okrągłe zdania o serdecznym nastawieniu, jak inni mądrzy politycznie głoszą. Jest to zadanie tak proste i wręcz behawioralne, że nazwa się małpowaniem. Niczego nie trzeba samemu wymyślać, wdrażać, adoptować, wystarczy stać z boku i powtarzać wszystkie bezpieczne dla Polski gesty i słowa. Jest nadzieja, że to w końcu do jakichkolwiek polskich rządzących dotrze? Trudno mi się dokopać do takich pokładów optymizmu, ale kopię uparcie, bo cóż innego pozostało. Pan Bóg parę razy się litował nad biedną Polską i oświecał rządzących, to przy żarliwych modlitwach powinniśmy się doczekać nowego cudu, tym bardziej, że ostatni był w 1920 roku, to się trochę naczekaliśmy...."
kupować coś niezgodnie z prawem lub od kolegi pana ministra. Gdyby kupowali legalnie to nie walczyliby tak bezwzględnie o bezkarność plus. Mko i Cxz to można oszukiwać tylko żeby być naszym?
Jeżeli chodzi o sędziego to trudno żeby był karany przez sąd w którym pracował. Na pewno wyznaczony inny sąd i tam kierujcie pretensje a nie do lokalnego sądu.
Ps. Trzymam kciuki za wójta z Wapna że wszystko dobrze się skończyło.
Do Mko: sędzia o którym piszesz nie może być ukarany przez sąd wągrowiecki.
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.