- Opublikowano:
- Wyświetlono: 11944
Niemowlak z temperaturą 39°C i kaszlem. Lekarz kazał podawać wodę!
Jak zepsuje się dach, to się go wymienia, a nie łata folią. Takie zdanie wypowiedział lekarz do matki chorego niemowlaka.
Wczoraj 26 grudnia około 6 rano jedna z matek udała się do szpitala w Wągrowcu z chorą 4-miesięczną córeczką. Dziecko miało wysoką temperaturę 39°C, kaszel, duszności, katar i dodatkowo wymiotowało.
- Dziecko miało zrobione test na COVID-19 i RSV, które wyszły ujemne. Lekarz zbadał moje dziecko i powiedział, że jest chore, ale nie wypisał żadnej recepty. Nie otrzymałam żadnego antybiotyku ani syropu. Zakazał robić inhalacje z soli fizjologicznej, ponieważ uznał, że to pogarsza sytuacje. Zamiast tego kazał dziecko poić wodą i czyścić nosek. Gdy zapytałam o to, czy dostanę jakieś lekarstwo dla córki, lekarz powiedział, cytuje: Nie rozumiem Pani? Jeśli się Pani zepsuje dach, kładzie Pani folię, czy zakłada nowy? - poinformowała matka 4-miesięcznego dziecka.
Kobieta po słowach lekarza zdębiała. Nie wiedziała, jak ma to rozumieć.
- Jak mam to rozumieć? Mam sobie zrobić nowe dziecko, bo to jest zepsute?! - zastanawia się matka.
Co ciekawe lekarz dał matce jeszcze jedną "złotą" radę.
- Lekarz dodał, że jeśli sytuacja się pogorszy, a córka będzie miała problemy z oddychaniem mam przyjechać ze spakowana walizka swoją i dziecka. Czyli moje dziecko musi mieć problem z oddychaniem, żeby otrzymało pomoc? - dodaje matka chorego niemowlaka.
Kobieta z 4-miesięczną córką wróciła do domu. Dziecko wciąż ostro kaszle, matka zastanawia się, gdzie ma szukać pomocy, skoro szpital nie chce, lub nie potrafi jej pomóc.
Komentarze
Mama1, wpis z tego samego IP
A dlaczego nie podać nazwisk matek, które z chorymi dzieci jeżdżą poł świata w zimie, nie zaopatrza się na podroż nawet w niezbędne leki dla dziecka? To nieodpowiedzialne! Dziecko w domu , to i leki powinny być. Zresztą dziś w aptece jest masa jakichś syropkow bez recepty. A dzieci zawsze chorują i chorowały, tylko wtedy siedzi się z nim w domu a nie imprezuje.
Skoro WSZYSCY WIEMY jaka jest tutaj opieka medyczna to po tam jechała ta pani mogła jechać do Chodzieży
Do Pani spoza Wąrowca z maleństwem .Wnieśc skarge do rzecznika praw pacjenta gdyz przychodnia ma obowiazek przyjac na nfz spoza rejonu w razie konieczności pacjenta ubezpieczonego w nfz.
Był to piątek. Nie wiem co by było po weekendzie.
Dostałam wypis do szpitala w Poznaniu, byłam tam w godzinę. WSTYD!!! Boicie się leczyć ludzic w tym mieście i NIE WIECIE JAK!
Nigdy więcej z chorym dzieckiem nie będę przebywała w tym mieście.
Pomijam już fakt, że lekarka, która badała dziecko założyła na palec zepsuty pulkoksymetr bo zaczęła straszyć niską saturacją i niedotlenieniem narządów...
W Poznaniu okazało się, że saturacja prawidłowa i wysmiali lekarza, którzy tak mówił...powiedzieli, że przy takiej saturacji dziecko byłoby sine a moje biegało po sorze bawiąc się.
Ale co stresu przeżyłam to moje. Nigdy więcej!!!
Tak głosowaliście, tak macie.
Przyjechałam się na tym szpitalu będąc w zaawansowanej ciąży 9 lat temu, będąc z dzieckiem 3 razy oraz zawożąc męża do szpitala latem.
Szkoda tylko tych pieniędzy władowanych w ten szpital.
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.