- Opublikowano:
- Wyświetlono: 4102
Pracownicy wągrowieckiego sądu dołączyli do protestu
Dzisiaj 10 września br. pracownicy Sądu Rejonowego w Wągrowcu, dołączyli do ogólnopolskiego protestu pracowników sądów i prokuratur.
Pracownicy wągrowieckiego sądu wyszli przed budynek. Okazali swoje niezadowolenie z planów strony rządowej w sprawie sytuacji finansowej pracowników. Wyrazili też sprzeciw wobec dążenia do nierównego traktowania i zaprzepaszczenia wieloletniej walki o niwelowanie dysproporcji płacowych, oraz walki o sprawne sądy i godne warunki pracy.
Pracownicy sądów i prokuratur walczą przede wszystkim o podwyżki, nie tylko dla siebie. Domagają się podniesienia pensji o 12 proc. w 2022 r. dla każdego pracownika sfery budżetowej. Ponadto chcą m.in. ustawowego powiązania wynagrodzeń pracowników sądów i prokuratury ze średnią płacą w gospodarce oraz zwiększenia liczby etatów urzędników, pracowników pomocniczych, specjalistów i asystentów w liczbie zapewniającej sprawne funkcjonowanie sądownictwa i prokuratury.
Komentarze
Odwagą to powinny sie wykazac i empatia w zalatwianiu petentow nawet tych telefonicznie bo niewielu osobiscie do sadu idzie.Odsylanie od tzw Annasza do Kajfasza to codziennosc.
A co do zaproszenia pani pracujacej w sadzie do pracy innych to wielu by skorzystało ale miejsca tam pozajmowane i zadna z czerwonych sukienek sama panstwowej posady nie opusci nawet sprzataczka gdyz bez tzw plecow etatu od x lat tam nie ma dla kogos z ulicy.
Co tu wiele pisac.Kto kulał sie w sadach w sprawach czy cywilnych czy karnych wie ze to droga przez meke i nie zawsze czynnik ludzki praciacy tam jest pomocny a wrecz klody pod nogi rzuca.
Zamrozic place.
Wychodzi na to ze w dzisiejszych czasach pracuja tylko lekarze,pielegniarki,pielegniarze sady a pozostali obywatele w swych zakladach pracy nic nie robia.
Tak to docenia sie ludzi pracy ktorzy napedzaja gospodarke.Są niczym i nikim.Tylko kasta sie liczy.
"...Podwyżki? „Medycy” powinni oddać to, co ukradli Polakom w „dodatkach kowidowych"!
Idiotyzmom i absurdom nie ma końca, ale z jednej strony to bardzo edukacyjne zjawisko. Ludzie przez te półtora roku widzieli już wszystko albo prawie wszystko, na przykład marszałek Witek, która grzmiała do posła Brauna bez maseczki, że zabije brzemienną posłankę w maseczce. Na ostatnim posiedzeniu sejmu ta sama Witek wydała zarządzenie, że wszyscy mogą siedzieć bez maseczek i tylko „pandemiczny” bóg wie, na jakiej podstawie prawnej zostało to wprowadzone. Wczoraj dla odmiany mieliśmy „siewców śmierci” na Krupówkach, ale w wersji medycznej i warszawskiej! Pamiętacie styczeń 2021 roku, gdy grupa ludzi bawiła się tańcząc na Krupówkach? Nie było chyba „eksperta”, który po tym spontanicznym odreagowaniu paranoi nie rozdał szat i nie podał swoich symulacji dla zgonów i zakażeń.
Grupa na Krupówkach liczyła może kilkaset osób, natomiast na ulice Warszawy, po ogłoszeniu „IV fali”, wyszło kilka tysięcy lekarzy, pielęgniarek i ratowników. Nie słyszałem jednego komunikatu w mediach, że to się musi skończyć wzrostem zachorowań i pobytów pod respiratorem. Prócz pojedynczych przedstawicieli upadłych zawodów, co „pandemia” pokazała dobitnie, może kilkudziesięciu miało maseczkę, natomiast żaden nie miał tego kosmicznego stroju, którymi straszyli pacjentów przy łóżkach i na „fejsbukach”. Wyłączając absolutną mniejszość, jak sądzę na poziomie góra 20%, godnych miana lekarza, pielęgniarki, ratownika, nie mam dla tej zbieraniny cyników żadnego szacunku i empatii. Obok polityków i dziennikarzy, to właśnie oni nakręcali to szaleństwo, co więcej mieli pełną wiedzę, że na przykład rzeczywistość szpitalna wygląda zupełnie inaczej niż to pokazują Kurski i TVN. Każdy z nich wiedział, że realia wyglądają inaczej, ale kłamał, histeryzował, opowiadał durnowate historyjki o śmierci pod respiratorem, jakby na oddziałach OIOM kiedykolwiek było inaczej. Przez półtora roku zarabiali krocie i tylko ktoś naprawdę nierozgarnięty będzie bredził o 3000 netto. Dla pielęgniarki poziom 8000–10 000 zł nie był żadnym wysiłkiem, podobnie dla ratowników, a lekarze za 20 000 nie chcieli patrzeć w stronę dyżurki.
W chwili, gdy Niedzielski wprowadzał patologiczne przepisy związane z „dodatkami kowidowymi” i telefoniczną „opieką” nad pacjentem napisałem, że buduje się właśnie patologia, z której nie wyjdzie nikt, kto nie ma byczych jaj. PiS takimi politykami i menedżerami nie dysponuje, dlatego kompletnie zdemoralizowane środowiska medyczne będą dalej bezwzględnie dążyć do tego, co dla niech było błogosławieństwem. „Pandemio” trwaj! Za dwa razy mniej roboty , dwa razy więcej kasy. Żyć, nie umierać! Wszystkie statystyki podają gwałtowny spadek świadczeń medycznych i pobytów w szpitalach. Całe specjalistyczne oddziały przerabiano na „kowidowe”, gdzie „leczenie” polegało na mierzeniu saturacji, podawaniu ibupromu lub na dobiciu pacjenta pod respiratorem. Legendy o niezwykle skomplikowanej opiece nad „pacjentem kowidowym” były pisane pod „dodatki kowidowe”. Na chirurgii i internie, nie wspominając onkologii, można mówić o harówce, ale w tych cyrkach, jak stadiony przerabiane na „szpitale”, to były wysoko płatne sanatoria dla personelu. Nie robi na mnie żadnego wrażenia „ciężki” los „medyków”, mam ich tam, gdzie oni mieli tysiące chorych i bliskich wyjących z bólu przed szpitalami, do których nikt ich nie chciał wpuścić.
Podwyżki!? Za patologię nie daje się nagród, ale na szczęście to problem innej patologii, czyli Ministerstwa Zdrowia pod „zarządem” Niedzielskiego. Dla normalnych ludzi ten obrzydliwy spektakl z jednej strony jest błogosławieństwem. Dotąd obie patologie jechały na tym samym wózku, który taranował Polaków, szczególnie tych chorych i bliskich chorych. Matka wcześniaka nie mogła się dostać na oddział, dzieci umierających rodziców mogły dopiero popatrzeć przez okno prosektorium, a teraz zdemoralizowani krzykacze robią sobie wycieczki bez DDM po Warszawie. Niech im Niedzielski wozi pizzę i „prawi” biją brawa na balkonach, te towarzystwa są siebie warte i we własnym sosie niech się duszą..."
#popieram
#wspieram
To jest nowy ład!!!
Skoro nie zadawala Was placa to nie rozumiem dlaczego tam siedzicie na etacie .
Poznan blisko.Tam wielu wągrowczan codziennie dojezdza do pracy.
Kto miał do czynienia z tą skorupą i stracił sporo nerwów ,czasu ten o tym doskonale wie.
Nie bedzie Was przyjda inni do pracy.Proste.
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.